tag:blogger.com,1999:blog-31138188062025094802024-03-19T04:46:27.250-07:00Pamiętnik SofiS.O.S. - Subiektywnie o seksie. Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.comBlogger10125truetag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-20128625405072443692014-06-04T00:53:00.001-07:002014-06-04T00:53:31.268-07:00Seks (m)oralny<div style="text-align: justify;">
<b>Cóż, można by powiedzieć, że seks oralny to nie jest <i>big deal</i> - w ciążę się zajść nie da (z układu pokarmowego do płciowego nawet plemniki alfa nie dadzą rady), nie ma żadnych inwestycji, miejsca też zbyt wiele nie potrzeba. Ba, nie trzeba się właściwie nawet rozbierać! Co za wygoda... Dla jednych to chleb powszedni - ot, niegroźna rozrywka, dla innych - uwłaczająca godności kobiety czynność. Granica bywa cienka....</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niektóre dziewczyny zniechęca sam fakt klęczenia, brania do ust - nie oszukujmy się, część penisów nie grzeszy urodą i nie smakuje lodami waniliowymi (że o spermie nie wspomnę...). Ale jest rzecz gorsza niż to - presja, wyrzuty "bo ty mi nie chcesz" i namowy chłopaka, który się "naoglądał" i wyobraża sobie, że 15 centymetrów wchodzi do gardła "ot tak". Nie dziwię się, że wiele dziewczyn traktuje to jako przykry "obowiązek".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na początek...</div>
<div style="text-align: justify;">
- albo gracie na twoich zasadach, on daje ci czas na oswojenie się, albo niech sobie robi sam (ha!). Fellatio jest jak prezent - dajesz mu z własnej, nieprzymuszonej woli</div>
<div style="text-align: justify;">
- nieładnie pachnie? nie zmuszaj się, bo już na zawsze będziesz miała odruch wymiotny - niech się następnym razem porządnie umyje to wrócimy do rozmowy</div>
<div style="text-align: justify;">
- nie musisz klęczeć! Niech on się położy na plecach, a ty uklęknij między jego nogami. Dzięki temu to ty będziesz decydowała jak głęboko, jak szybko... Ty będziesz panowała nad sytuacją</div>
<div style="text-align: justify;">
- niech cię ostrzeże zanim skończy... Za brak ostrzeżenia - żółta kartka!</div>
<div style="text-align: justify;">
- namawia cię? Odmów kilka razy. Będziesz to robiła wtedy, kiedy będziesz miała ochotę. Niech czeka. Daj mu sygnał rano, że może coś będzie się działo wieczorem. Niech wie, że nie jest w całodobowym serwisie obsługi!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec...</div>
<div style="text-align: justify;">
- poświęć mu dużo czasu... Wyczuj, co mu się podoba - czy woli jak się bawisz dookoła, czy raczej od razu dąży do tego, by się znaleźć w buzi. Po delikatnych ruchach bioder można wyczuć, czy chce szybciej albo głębiej</div>
<div style="text-align: justify;">
- wszędzie piszą, żeby nie zaniedbywać jąder - ale to sprawa indywidualna! Niektórzy wcale tego nie lubią. Można pomasować punkt za jądrami - to ponoć przyjemne...</div>
<div style="text-align: justify;">
- jeżdżąc klasycznie w górę i w dół nie zapomnij o języku - dotykaj nim delikatnie wędzidełka. Wbrew temu, co się może wydawać, penis i wagina pochodzą z "tego samego" kosmosu - wędzidełko to taka łechtaczka. Sama wiesz, jak najlepiej się z nią obchodzić...</div>
<div style="text-align: justify;">
- zmieniaj techniki, ale nie z prędkością światła - wyczuj, co mu najbardziej pasuje. Nie chodzi o popisy technik ssania i lizania!</div>
<div style="text-align: justify;">
- rób to z pasją! Brzmi to idiotycznie, wiem, ale myśl, że to dla niego jest naprawdę coś fajnego</div>
<div style="text-align: justify;">
- jeśli nie chcesz, żeby kończył, w ostatniej chwili oderwij usta i zostaw rękę. Naszykuj wcześniej papier, albo, jeśli ci to odpowiada, "weź na klatę" (spróbować zawsze można, jest to dość seksowne...) [nie ma nic gorszego niż tuż "po" latać do łazienki i jeszcze uważać, żeby nie pochlapać podłogi]</div>
<div style="text-align: justify;">
- fellatio to nie tylko usta! Od czasu do czasu spójrz mu w oczy (nie odrywając się od zajęcia albo, dla większego napięcia, przerywając na chwilkę akcję [na chwilkę!]). Twoje ciało, to jak się wyginasz, prężysz, jak pomrukujesz doda wszystkiemu pikanterii - nie chodzi o jakieś tam lizanie. Chodzi o seks i bliskość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najlepsza metoda? Nakręć się. Myśl o tym wcześniej, planuj, wyobrażaj sobie. Czerp przyjemność z jego przyjemności, z tego, że potrafisz dać mu taką rozkosz. Wyluzuj. A przede wszystkim nie daj się sterroryzować! Nie masz ochoty - nie rób. Znam przypadek dziewczyny, którą obrzydzało dopóki....nie poznała faceta, z którym lubi to robić. Szkoda słów na tych, którzy nie rozumieją, że to nie jest "opcja: full service". Jeśli nie sprawia ci to prawdziwej radości - odpuść sobie... I nie daj sobie wmówić, że jest coś z tobą nie tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla mnie fellatio to jest seks, trochę inny, ale ciągle seks. Dlatego musi być intymnie, czule, blisko. No chyba, że wybieracie ekstremalną przygodę w kinie ;) Seks to zawsze dawanie i branie. Fellatio to także akcja dwustronna, więc nie zapominaj o sobie - ty też masz się czuć "po wszystkim" wygrana i szczęśliwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgURoaZorLKgkjofxpbgs01gEsn3Ly8DJ4hjeD7jJDieZe5LAPZ9sKjG2uv4c6LLznsT7PyYsfn8w-h2b8fDJ1Lpi-hP0nBRNKqciH1jLBpOQbYK_FDjre-zYksKQDerNj3CgFXB78oUo/s1600/tumblr_n5vy7zOmGd1rmfv8to1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgURoaZorLKgkjofxpbgs01gEsn3Ly8DJ4hjeD7jJDieZe5LAPZ9sKjG2uv4c6LLznsT7PyYsfn8w-h2b8fDJ1Lpi-hP0nBRNKqciH1jLBpOQbYK_FDjre-zYksKQDerNj3CgFXB78oUo/s1600/tumblr_n5vy7zOmGd1rmfv8to1_500.jpg" height="320" width="282" /></a></div>
<span style="background-color: white; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 14px;">Fot.Rosie Huntington-Whiteley for Autograph collection Lingerie</span><br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-38014432922133458512014-05-07T05:51:00.000-07:002014-05-07T05:51:07.052-07:00AfterSexSelfie<b>"But first let me take a selfie...". Nie, zaraz, nie "przed", ale "po". Robisz zdjęcie, wrzucasz na instagrama, potencjalnie połowa świata wie, że właśnie odbyłeś stosunek seksualny, lajki, propsy, komentarze. Jesteście piękni, młodzi... W tym radosnym uniesieniu tak łatwo jest zapomnieć....</b><br />
<br />
...że twoja mama ma już konto na facebooku, że o bracie/siostrze nie wspomnę. Nawet jeśli rozmawiasz z własną matką o seksie, ona jest wyzwolona i koleżanki od gimnazjum zazdrościły ci, że płaci ci za tabletki (uznając, że z dwojga złego lepiej nie poczynać)... nawet jeśli siostra zwierzyła ci się, że ma za sobą pierwszy raz, a brata przyłapałaś na oglądaniu dziwacznego porno... to Ty+sex+mama/siostra/brat to jest bardzo, ale to bardzo złe połączenie.<br />
<br />
...że twój chłopak być może nie jest tym jedynym. Tak, na dzień dzisiejszy jest jedyny, wspaniały, muskularny, wzór cnót wszelkich. Nawet jeśli już budujesz w myślach wasz dom na wsi i (w myślach) rodzisz mu jakieś piękne dziecię... to miej na uwadze fakt, że poprzedni też był "jedyny". I przed poprzedni też... Oczywiście, przy dobrych wiatrach będzie, ale jeśli nastąpi jakiś inny "jedyny" czy będzie chciał oglądać na twoim instagramie ciebie (tak)... po seksie (tak)... z innym (nie)? Możesz usunąć fotkę, ale pamiętaj - zdjęcia raz zobaczonego nie da się "od-zobaczyć".<br />
<br />
...że to strasznie obciachowe. Czy tak rzadko uprawiasz seks, że trzeba tę chwilę uświęcać? Poza tym większość tych zdjęć jest zwyczajnie brzydka. Ej, nie oszukujmy się, obiektywnie (większość z nas) po seksie wygląda nieatrakcyjnie (*atrakcyjnie tylko dla partnera) - włos potargany, twarz czerwona, oczka rozmazane... Kurcze, już lepiej strzelić sobie porządne bikini bridge!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Mam wrażenie, że to "aftersexselfie" to pewien wypełniacz czasu "po". No bo co robić po? On by chętnie poszedł spać, ty byś się może poprzytulała, ale... No to może włączmy telewizor, sprawdźmy fejsa, wrzućmy coś na instagrama. Czy boimy się już być "sam na sam" i potrzebujemy milina świadków, nawet w łóżku? Świat zwariował! Nie umiemy już po prostu poleżeć, pomilczeć, popatrzeć na siebie, poszeptać bez znaczenia... Od dzisiaj będę walczyć o 10 minut bliskości. Nie tylko po seksie. Raz dziennie 10 minut spokoju we dwoje, bez miliona świadków. #NoInstagram.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAjRD2tOUTanA5ilrtuHZ8b6g0CR__sfVIh2PhyPTCdkrhI6tJoS07ErrJ4XpwBoDE09_UJdvWpPDEphsH9DZBfXntLYUlN5VAwldvA0jumGJkH74yPL-Z_5LmxJKB0I9fszKWR0kCH3I/s1600/photo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAjRD2tOUTanA5ilrtuHZ8b6g0CR__sfVIh2PhyPTCdkrhI6tJoS07ErrJ4XpwBoDE09_UJdvWpPDEphsH9DZBfXntLYUlN5VAwldvA0jumGJkH74yPL-Z_5LmxJKB0I9fszKWR0kCH3I/s1600/photo.jpg" height="320" width="216" /></a></div>
<br />
<span style="text-align: center;"> tumblr.com</span><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
P.S. Może to powinien być "test związkowy" - czy jesteś w stanie być blisno swojego partnera przez 10 minut? Bez seksu, bez rozmowy, bez niczego. Prawdziwa emocjonalna nagość.<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-80380376854859305912014-02-13T07:40:00.000-08:002014-02-13T07:40:27.045-08:00Walentynkowe show<div style="text-align: justify;">
<b>Osobiście nie lubię walentynek. Abstrahując o tego, że amerykańskie święto, że komercjalizacja, macdonaldyzacja i całe zło tego świata, to zwyczajnie denerwuje mnie "przymus" miłości... i zapchane restauracje. Niemniej jednak daję się porwać miłosnej fali... </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najgorsze walentynki: jesteśmy pokłóceni z Panem M.- wojna na noże, generalnie związkowa apokalipsa. A on, jak gdyby nigdy nic, przynosi jedna czerwoną różę z bazarku, po czym wkłada domowe dresy i gra na kompie... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najśmieszniejsze walentynki: poszliśmy z Panem A. do McDonaldsa - miało być dla żartu: balony, happy meal, gimnazjalne randki na około. Było super, ale jak przyszliśmy do domu, objedzeni po uszy, nie mieliśmy siły na romantyczny seks. Poszliśmy spać... jak w gimnazjum.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najmutniejsze walentynki: spędzone samotnie w... Paryżu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najmilsze walentynki: rok temu. Zupełnie niespodziewany drobiazg od Pana J. (a musicie wiedzieć, że Pan J. i prezenty nie chodza parami ;)). Do tego przemiłe "ty sobie poleż, a ja zrobię obiad". Potem wspólne oglądanie filmów, przytulanki i takie tam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A co z walentynkowym seksem? Nigdy nie kupiłam nic specjalnie na walentynki, ale w tym roku wyciągnę dawno nie używany (Pan J. już pewnie o nim zapomniał) koronkowy szlafroczek. Myślę, że taka "okazja" to dobry moment na zrobienie czegoś, co zawsze chciałaś zaproponować, ale jakoś nie było kiedy... Sądzę, że to akurat nie jest dobry moment na np. pierwszą przygodę z sexem analnym, ale wypróbowanie nowej pozycji albo niespodziewana modyfkacja przy seksie oralnym, czemu nie? Moja propozycja na te walentynki - odwrócony jeździec! Odkrycie ostatnich tygodni. Pan J. zachwycony widokiem, poza tym bardzo opóźnia to u niego wytrysk, więc dobrze działa, gdy chce się długiego, namiętnego seksu - a chyba o to w seksie walentynkowym chodzi ;) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy trzeba robić coś super? Kino, kolacja, wycieczka? Moim zdaniem - nie. Kupowanie misiów, pierścionków, poduszeczek - to miłe, ale nie ma co się zatracać w takich głupotach. Sądzę, że porządny chłopak doceni to, że nie masz luz i dystans, że się nie spinasz na myśl o walentynkach... Poza tym sama zaoszczędzisz sobie nerwów, a on będzie zachwycony, że wreszcie ktoś dostrzega jego, a nie czerwone balony w kształcie serduszek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4W0yIOOoSMLZ-iouyju0txbNDuEPkiHsq3jzmzLnYmoyLXYAsxYxzd9Wver9VEoZc4qo1ypqk_3VUCRmEdTAFuIfrGYDQZG8J0I_Qxg2z5TjZvFz1zQVsr6wutc9jY-pO7octTDW4Nkg/s1600/idont.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4W0yIOOoSMLZ-iouyju0txbNDuEPkiHsq3jzmzLnYmoyLXYAsxYxzd9Wver9VEoZc4qo1ypqk_3VUCRmEdTAFuIfrGYDQZG8J0I_Qxg2z5TjZvFz1zQVsr6wutc9jY-pO7octTDW4Nkg/s1600/idont.jpg" height="320" width="214" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
source: http://idontwantsex.tumblr.com/</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
P.S.Moje plany na ten rok:</div>
<div style="text-align: justify;">
- 13.02 - sushi. Przedwalentynkowe obżarstwo. 14.02 i tak nie będzie miejsc, więc czemu nie najeść się pyszności przed wszystkimi?</div>
<div style="text-align: justify;">
- 14.02 - popcorn, kino "domowe" (w normalnym są takie tłumy...). Podejrzewam, że skończy się na oglądaniu wszystkich części "Kac Vegas". Poza tym kocyk, winko, przytulanie i miłe słówka - czyli to, co zawsze tylko w większym natężeniu. Potem seks... O ile wcześniej nie zaśniemy:D</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-52012277888033597492014-02-12T09:12:00.002-08:002014-02-12T09:17:20.901-08:00Wracać czy nie wracać?<div style="text-align: justify;">
<b>"Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" - powinnam sobie to wypisać na pierwszej stronie kalendarza. Postanowiłam wrócić do pisania bloga, więc przy okazji będzie o "powrotach"... Czy warto wracać do byłego? Czy powrót to "cofanie się do tyłu", a może druga szansa na szczęście? I co z "powrotnym seksem"?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba każda przeżyła to bolesne szarpnięcie w sercu na widok byłego. Kilka seksund i całe "wspólne życie" przelatuje przed oczami. Często okazuje się, że była to istna sielanka, która z jakiegoś niewiadomego powodu zniknąła w odmętach szarej rzeczywistości. "Gdybym miała jeszcze jedną szansę to wszystko byłoby inaczej"... O ile przy boku byłego jest jakaś dziewczyna ("ale brzydka", "ale niezgrabna", "ojezu to moja następczyni...?!") to pół biedy. Przełykamy sprawę, jesteśmy przemiłe, zabawne, piękne ("niech żałuje!) i cześć... Gorzej jeśli on akurat cierpi na samotność i chętnie, z twoją pomocą, by się z niej wyleczył...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szybki rachunek sumienia - co była tak, a co nie tak. Jeśli spotykaliście się milion lat temu - warto rozważyć, bo jest szansa, że ewoluowaliście w tę samą stronę i "nastoletnia" miłość może przybrać nowe, całkiem dojrzałe kształty. Jeśli rozstaliście się stosunkowo niedawno - rok, dwa temu - zastanów się! Więcej: zastanawiaj się, długo, jak najdłużej. Żadnych porywów serca, a przede wsystkim: żadnego seksu "jak za dawnych czasów". </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dochodzimy do clou "powrotów". Spotykacie się, wspominacie, od słowa do słowa, pamiętne wakacje w Grecji, seks na plaży... Wspominacie wypad na narty, seks na niedźwiedziej skórze... Przypominasz sobie rozkład jego mieszkanie, łóżko, pierwszy raz. On znów jest czarujący, samotny, smutny, flirtuje jak dawniej. Cholera! Nie tak miało być! Myślisz: może trzeba zacząć jeszcze raz? Daj sobie czas, dużo czasu. Przypominasz sobie te porozrzucane skarpetki? Tę zazdrość? Ignorancję? Marudzenie? Głupie żarty? Jeśli naprawdę cię wtedy zranił, "niespanie" będzie najdotkliwszą z kar. Jeśli rozstaliście się w spokoju - nie warto naruszać paktu o nieagresji. Jeśli ty go zraniłaś - chcesz się teraz kajać i przyznawać do błędu, a tym samym pozwolić mu na odegranie się? Teraz on będzie górą i nie omieszka ci przypomnieć o twoich błędach (i to w chwili, gdy naga i bezbronna będziesz leżała w jego łóżku).Ergo: nie warto.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Udało mi się w porę zatrzymać z Panem M. Czarujący, przemiły, "tak bardzo za tobą tęsknię". Już odgarniał włosy, już muskał po szyi, już ja cała w dreszczach. Jakieś resztki rozsądku czy też palec Boży uchronił mnie przez "powrotem" przez łóżko. Przecież już kiedyś spaliśmy ze sobą, więc co za problem? Właśnie - jest problem. Pan M., jak mniemam, do dziś żałuje, że tak łatwo wypuścił mnie z rąk te x lat temu. A od naszego spotkania "wspomnieniowego" żałuje 100 razy bardziej. A ja wiem, że gdybym obudziła się tego ranka w łóżku Pana M. żałowałabym zmarnowanych wspomnień. Niech pozostaną piękne i nietknięte. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbENAlJWnx0CnH8RYc-zTw-2NQBppmxgWRwiPsyzrq3dt2919EIXSE8EE1qFWfu4o88oy2JtPf1UUecIE_Grd5uGuopXNPQYb_cnBzmDrthXqVrUr2sjV39pFE3yBj1OZ4s70JkSQT4hg/s1600/Blumabell.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbENAlJWnx0CnH8RYc-zTw-2NQBppmxgWRwiPsyzrq3dt2919EIXSE8EE1qFWfu4o88oy2JtPf1UUecIE_Grd5uGuopXNPQYb_cnBzmDrthXqVrUr2sjV39pFE3yBj1OZ4s70JkSQT4hg/s1600/Blumabell.jpg" height="243" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Fot. Blumabell</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-31633501872810493432013-09-24T15:48:00.001-07:002013-09-24T15:51:36.384-07:00Przebieranki cacanki...<div style="text-align: justify;">
<b>Jakiś czas temu poszliśmy z Panem D. na imprezę. Kolega Ch. miał nam przedstawić swoją nową koleżankę. Niestety impreza była przebierańcowa - K. przebrana za cygankę, A. za solniczkę, ja za piratkę... Generalnie seksualność na minusie. Wchodzi Panna B. przebrana za króliczka playboya (tak, strój z sex-shopu). Stężenie testosteronu przekroczyło wszelkie normy. Nigdy nie ciągnęło mnie do przebieranek, ale następnego ranka po raz pierwszy wnikliwie przejrzałam profesjonalną ofertę...</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznę od tego, że łóżkowe przebieranki zawsze kojarzyły mi się z czymś bardzo żenującym. Nie umiem sobie wyobrazić, że wchodzę w stroju pielęgniarki i potrafię (nie śmiejąc się!) powiedzieć: "Panie D., czy jest Pan gotowy na zastrzyk?". Ba, nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że Pan D. jest po takim tekście podniecony. Ewentualnie widzę go jak ze śmiechu turla się pod łóżko. Kurtyna w dół. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z drugiej strony, jak przypomnę sobie B. w stroju różowego króliczka, w falbaniastej spódniczce, która kończyła się zanim tak naprawdę się zaczęła i różowych uszkach, myślę, że może to jednak jest spełnienie najskrytszych marzeń faceta? I chociaż D. zarzeka się, że jego to nie rusza, rumieńce, którymi się okrył na widok biuściastego króliczka świadczą same za siebie... Tylko co, miałabym wkicać w takim stroju do sypialni i... co potem? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szukam porad na forum, pozwólcie, że zacytuję: "udaję, że się nie znamy, mówię, że nazywam się Jola (...). Jak jestem gotowa to wstaję, zrzucam szlafrok i mówię mu, że jestem policjantką, bo słyszałam, że złamał prawo..." (jest wersja z pielęgniarką - "że jego ubezpieczenie obejmuje wizyty domowe" - co na to ZUS?)... Mój hit to: "(...) przywitaj [go] w drzwiach, mówiąc coś o byciu następnym, zaprowadź na krzesło przygotowane niby do pobrania krwi - strzykawka z sosem/ czymś co ma zrobić rentgen np. telewizor". Śmieję się na samą myśl. Ale pielęgniarka, policjantka ok... ale co zrobić z sexi <a href="http://www.obsessive.pl/pl/produkt/fun/snowwhite-costume/1614/26/0/" target="_blank">Królewną Śnieżką</a> albo sexi <a href="http://www.obsessive.pl/pl/produkt/fun/pocahontas/1135/26/0/" target="_blank">Pocahontas</a>?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawiam się, czy to szczyt nudy w łóżku, czy tylko urozmaicenie? A może w przebraniu czujemy się lepsze niż normalnie, śmielsze, fajniejsze, odważniejsze? Może nawet mężczyźni czują się odważniejsi, bo w "roli" można pozwolić sobie na więcej (wszak to nie "moja zwyczajna dziewczyna" a "moja niezwykła policjantka")? Przyznam szczerze, że nie umiem sobie siebie wyobrazić w jakiejś roli. Pan D. zapytany twierdzi, że nie chce absolutnie. Może poczekamy, aż wszystko nam się znudzi i wtedy zaczniemy wszystko "od nowa" pod nowymi pseudonimami? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sof.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitD3QHlrk7blVXsH2cwf8XyRdS7NIk_agyMpKEFKsfJkTvzzIFeZavpbPDqawgQgZ8vvXvb7L0Faj_cEhMNK2eEguiDYJemlsWFdUM_5hQSUHo9qzVdqL2DKPPqRvqtNFqv1txUG_Q4w8/s1600/Sasha+Grey+Evil+Angel+%253DButtman+Magazine+Choice.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitD3QHlrk7blVXsH2cwf8XyRdS7NIk_agyMpKEFKsfJkTvzzIFeZavpbPDqawgQgZ8vvXvb7L0Faj_cEhMNK2eEguiDYJemlsWFdUM_5hQSUHo9qzVdqL2DKPPqRvqtNFqv1txUG_Q4w8/s320/Sasha+Grey+Evil+Angel+%253DButtman+Magazine+Choice.jpg" width="217" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Fot. Sasha Grey Evil Angel - Buttman Magazine Choice</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-36572048695004618922013-09-19T13:47:00.000-07:002013-09-19T13:47:41.404-07:00Ona. <div style="text-align: justify;">
<b>"Srom" to najbrzydsze słowo świata. Możecie mnie przekonywać, że są gorsze, ale, wybaczcie, czy można bardziej obrzydzić tę piękną i tajemniczą część ciała?! Ostatnio przeczytałam artykuł na <a href="http://www.vice.com/pl/read/va-jay-jay-czyli-jak-nazywac-swoja-cipke" target="_blank">Vice </a>"Va-jay-jay czyli jak nazwać swoją cipkę" i przyznam, że nadal nie wiem. I czuję się tym faktem zażenowana.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nigdy nie zapomnę jednego z odcinów programu "Kamasutra" (nie wiem, czy to jeszcze leci? Ludzie w śpiochach ćwiczący kamasutrę...), gdy jeden z chłopców zapytany, jak mówi na genitalna partnerki odparł prosto z mostu: "pieróg". Najpierw wybuchnęliśmy z D. śmiechem... potem zaczęliśmy się zastanawiać, jak my mówimy na TO?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Okazało się, że nie mówimy... albo inaczej: mówimy, ale nie o sobie. Owszem mówimy o "cipkach" w telewizji/gazetach/gdziekolwiek, ale nie w łóżku. To słowo kojarzy mi się z czymś tanim, tandetnym i głupim (może dlatego, że prędzej używam tego słowa na nieogarniętych kierowców?). Z ust D. nigdy nie padło słowo pochwa (!), wagina (!) bo brzmią zbyt medycznie, a D. nie ma ochoty zmieniać się w sypialni w ginekologa. Przy okazji dostał absolutny zakaz używania słowa "pipka"(nie wiem, skąd to wytrzasnał?). Z drugiej strony kiedyś powiedział "myszka", czym ja (było to na początku związku) pogardziłam uznając za zbyt infantylne. Teraz myślę, że ta "myszka" pośród "muszelek", "ciapciuszków" i "różyczek" brzmi naprawdę ładnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio nadrabiałam zaległości z różnymi koleżankami i zwróciłam uwagę, że wszystkie mówimy o TYM. "No wiecie, TAM..." - Czyli gdzie właściwie? Czy tak trudno to powiedzieć? O siusiakach, penisach i członkach możemy gadać,śmiać się i wymieniać refleksje i doświadczenia, ale o TYM mówi się wyjątkowo trudno. Może trzeba zatem wejść głębiej - nie pytać "jak mówimy", ale "jak myślimy"? No właśnie... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy wokół cipek panuje zmowa milczenia? Jesteśmy zawstydzone między pochwą i cipką, waginą i myszką... Jedno brzmi głupio, drugie wulgarnie, trzecie medycznie - jednym słowem: słabo. I aż do teraz myślałam, że to źle, że nie umiem z własnym chłopakiem grać w otwarte karty i że to źle świadczy o mojej seksualności. Może jestem pruderyjna? Może na nic moje seksualne wyzwolenie, skoro nawet nie umiem prosto z mostu powiedzieć nic o moim ciele? Z drugiej strony pomyślałam, że może to dobrze, że musimy posiłkować się poezją i finezją mówiąc o TYM? Że jeśli chcemy sobie coś powiedzieć, musimy pokusić się o dwuznaczności, małe świństewka czy gry skojarzeniowe. Jest w tym coś fajnego...Miło mieć sferę tajemniczą, niepowtarzalną i... nienazwaną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sof.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
* Jest jeszcze trzecia strona. Pisząc to wszystko uświadomiłam sobie, jak myślę, o własnej cipce. To ONA. I chyba tak właśnie o NIEJ myślę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg1uEE7e6g9s_1IsgqYJ-2t5GH7dk39czzT4AF-Bjb98BRVLLgzwJDGQEzfI9LWu2jy8xFqyIdgw613o-bdILItHjl9QwRgIQ3KPqfVYDD3I0nVc6BVlNRHzKmkyCljbZdAjYRZPkpwes/s1600/Sergey+Basovich.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg1uEE7e6g9s_1IsgqYJ-2t5GH7dk39czzT4AF-Bjb98BRVLLgzwJDGQEzfI9LWu2jy8xFqyIdgw613o-bdILItHjl9QwRgIQ3KPqfVYDD3I0nVc6BVlNRHzKmkyCljbZdAjYRZPkpwes/s320/Sergey+Basovich.jpg" width="213" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Fot. Sergey Basovich</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-38046298701526264112013-09-03T17:01:00.000-07:002013-09-03T17:02:19.388-07:00Porno dla kobiet?<div style="text-align: justify;">
<b>Jakiś czas temu wykupiliśmy nowy abonament telewizyjny i w prezencie dostaliśmy miesiąc "wszystkich kanałów". Także kanałów porno. Nie jestem specjalnie pruderyjna, ale prawdziwych filmów porno właściwie nigdy wcześniej nie widziałam, a jeśli nawet to niby "przypadkiem", "kątem oka" i "z pewną taką nieśmiałością". Mając jednak przez miesiąc wszystkie Xtreme, Playboy'e i Hustlery naoglądałam się "na zapas" i za wsze czasy. Starałam się zachować "badawczy dystans" i ciągle się zastanawiam, czy kobiecie w ogóle filmy porno są potrzebne?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznę od tego, że doskonale pamiętam swoje rozczarowanie, kiedy znalazłam, całkiem przypadkiem, na komputerze Pana M.(były) zdjęcia roznegliżowanych lasek. Wtedy się zdenerwowałam, dziś pewnie wyciagnęłabym wnioski "co lubi" - owłosione od tyłu, nieśmiałe i przebrane za pielęgniarki czy jakieś kosmiczne hard core'y. Czy dziś wyprowadziłoby mnie to z równowagi? Pewnie trochę tak, bo cóż, nikt nie lubi mieć konkurencji i to w postaci zbotoksowanej i seksualnie wytrenowanej panny. Niemniej jednak, gdy podczas tego miesiąca oglądaliśmy porno wspólnie, nie czułam się w żaden sposób zagrożona. Może to jest jakiś sposób na oswojenie filmów dla dorosłych?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chodzi o same filmy to cóż... film filmowi nierówny. Przyznam, że większość jest pioruńsko nudna. Wydawało mi się, że po prostu nie jestem "targetem" i półgodzinne pokazywanie cipki jest dla mnie nieciekawe, bo nie posiadam penisa (który potencjalnie byłby zainteresowany), niemniej jednak Pana D. też filmy te w pewnym momencie nudziły (a przynajmniej tak twierdził skacząc po kanałach). Straszne są scenerie, kolory, głosy - wszystko wydaje się takie brudne, używane, nieładne. Nawet większość gwiazdek wydaje się nieświeża i zwyczajnie nieatrakcyjna. W tym całym natłoku ciał zdarzają się jednak perełki - śliczne dziewczęta, piękne sceny, pociągająca erotyka... Zdarzają się. Niestety rzadko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przyznam szczerze, że po tygodniu oglądania miałam poczucie, że wszystko już było. Dowiedziałam się, co to jest "stocking", widziałam szpagaty jak u mistrzyń świata w gimnastyce artystycznej, widziałam cały wachlarz gier wstępnych i wiele, wiele penisów... Mimo to uważam, że oglądanie pornosów z chłopakiem jest bardzo przyjemną rozrywką:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- to szansa na wyjawienie swoich sekretów...</div>
<div style="text-align: justify;">
Faceci często są w tej materii opornii (po co gadać, lepiej robić). Czasem dobrze jednak pogadać, co lubimy, a czego nie, co jest super, a co totalnie do bani... wreszcie: czego można by spróbować... (czasem tak trudno powiedzieć o skrytych fantazjach). Już widzę tę scenę: - Ojej! Zobacz, co on jej robi... Ciekawe czy my... czy ty byś tak... Challenge accepted.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- to może być całkiem dobry wstęp...</div>
<div style="text-align: justify;">
Może i laska na ekranie ma chudszy brzuch i ładniejszą pupę, ale to ty jesteś obok... Mogę się założyć, że większość facetów nie wytrzyma napięcia. Zresztą powiem szczerze, że kobiety (przynajmniej ja) też zaczynają w pewnym momencie miękną i to bynajmniej nie z powodu porno-facetów (to dziwne, ale większość jest taka brzydka... ble)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cóż, prawda jest taka, że faceci oglądają porno. Myślę, że czasem wynika to przyzwyczajenia, ot tak, w ramach relaksu, a nie po to, by onanizować się przed ekranem komputera. Nie zmienia to faktu, że robi nam się zwykle słabo na myśl o "bliskim kontakcie" z jakąś panną, która wygina się i wypina jakby nie miała kręgosłupa (moralnego ;))... Może oglądanie we dwoje jest jakimś rozwiązaniem? Moim zdaniem to fajny element na ożywienie spraw łóżkowych. Nie, nie mówię, że to inspiracja, że pornosy maja być filmami instruktażowymi (Boże!), ale raczej połechtaniem zmysłów... Najważniejsze to zachować dystans, a w odpowiedzniej chwili zostawić jęczące panie daleko z tyłu... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDiK95RF2-rNcH80GhLt_ry78KIZ6n7v9QhzaG6P42tayiYYkHumPYO1WjJz-sCHkYlA1NKRdBTP2Rt_hTa9DkkG41xAIAJWEET942JRyHZ38OjxUMEpCpMO-nQE4iGvkrYhTMThzo-F0/s1600/LexusAG.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDiK95RF2-rNcH80GhLt_ry78KIZ6n7v9QhzaG6P42tayiYYkHumPYO1WjJz-sCHkYlA1NKRdBTP2Rt_hTa9DkkG41xAIAJWEET942JRyHZ38OjxUMEpCpMO-nQE4iGvkrYhTMThzo-F0/s320/LexusAG.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Fot. Lexus AG</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-12776172030251403512013-08-30T16:31:00.000-07:002013-08-30T16:31:30.515-07:00Dlaczego kobiety się (nie) masturbują?<div style="text-align: justify;">
<b>Siedzimy sobie jakiś czas temu we trzy: O., A. i ja. Gadamy, pijemy wino, gadamy... Nagle O. wypala, że musi się często masturbować, bo jej chłopaka nie ma. A. oburzona: jak to... masturbować? Okazało się, że siedzimy przy stole z 30-letnią kobietą, która nigdy się nie masturbowała. Nie-do-wiary.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gwoli ścisłości: 30-latka, oświecona, wyzwolona, wyższe wykształcenie, paru facetów na koncie, ateistka, od jakiegoś czasu poszukująca singielka (czy to oksymoron?). Dlaczego zatem nie oddaje się tej malutkiej przyjemności? Nie potrafiła nam powiedzieć. Po prostu nigdy o tym nie myślała. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy jak już wyrośniemy z "nastu" lat wyrastamy także z tego małego sekretu, o którym większość facetów nie ma zielonego pojęcia? (tak, tak...niewiele wiedzą o wielokrotnym orgazmie). A może wyrastamy w momencie, kiedy seksualność nie jest już jednoosobowa, a staje się sprawą wspólnego łóżka? No właśnie: czy będąc w związku można się bezkarnie masturbować? Pamiętam, że kiedyś pewien Pan M. obraził się na mnie śmiertelnie, gdy nabrał podejrzeń, że nie chcę z nim spać, bo się masturbuję. A jeśli nawet tak by było, czy popełniłabym grzech ciężki? Czy masturbacja szkodzi w łóżku, czy wręcz przeciwnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słyszałam opinie, że masturbacja uzależnia i jestem w stanie w to uwierzyć. Nie chodzi o robienie tego kompulsywnie wszędzie i na różne sposoby, ale o to, że potem nie jesteśmy w stanie przestawić się na "prawdziwy" tzn. podwójny seks. Prawda jest taka, że po masturbacji zwykły seks ograniczający się do pioruńsko nudnej penetracji może być rozczarowujący. Kolejna rzecz to poczucie winy - najpierw, że się w ogóle masturbujemy. Kto to widział! Wpisałam w google pytanie: "Dlaczego kobiety się masturbują?". Większość ludzi nie zastanawia się "dlaczego", ale "czy w ogóle", a już najlepsze są odpowiedzi, że te, które wiedzą jak, to się masturbują. Mam podejrzenie, że nie ma kobiet, które nie wiedzą jak, są tylko takie, które się boją wiedzieć. Wpędza się nas przecież w poczucie winy, bo przecież to "samogwałt" (jak ja nie cierpię tego słowa), bo przecież nie produkujemy spermy (ergo: nie musimy), przecież nam "nie staje" i tak dalej i tak dalej... Nie ma przyzwolenia na kobiecą masturbację, więc trochę głupio sie do tego przyznawać, czasem nawet przed samą sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kobiecej masturbacji jest jednak coś całkiem innego. Górnolotnie nazwałabym to mistyką. Pewien sekret, fantazja i czysta przyjemność. Orgazm to dodatek (nie powiem, bardzo przyjemny), bo clou całości to, moim zdaniem, poznanie swojego ciała. Naprawdę uważam, że kobieta, która się nie masturbowała nie poznała granic swojej seksualności. Jak to ktoś mądry zauważył: żeby wiedzieć jak i gdzie mężczyzna ma cię dotknąć, musisz najpierw sama wiedzieć, jak i gdzie chcesz być dotykana. Nie wspomnę o tym, że chyba nic tak nie relaksuje, jak miły, odprężający auto-masaż okolic intymnych, który raczej pobudza apetyt na seks z partnerem aniżeli go tłumi (jak to bywa z masturbacją męską - o tym kiedy indziej). Sama wiesz najlepiej, czy lubisz długo i w około, czy prosto do celu, mocniej, słabiej, wyżej, niżej... Jest wiele możliwości i kto je wszystkie wypróbuje jeśli nie ty sama?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wróćmy jednak do pytania: czy masturbacja w związku jest legalna? Odwróćmy kota ogonem: czy chciałabyś wiedzieć, że twój chłopak się masturbuje? Założę się, że pomyślałabyś, że zwyczajnie mu nie wystarczasz. W drugą stronę działa to tak samo. Mimo to uważam, że w każdym życiu seksualnym powinien być obszar sekretny, którym nie dzielimy się z partnerem, ot, takie nasze własne miejsce, a nawet poligon, na którym trenujesz "dochodzenie na czas" :) Jeśli tylko nie każesz chłopakowi ścigać się z twoją ręką (niestety twoja ręka wie więcej niz on...), to może wam wyjść tylko na dobre. Zresztą może nie będzie miał nic przeciwko na mały trójkącik: on, ty i ręka... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKqlcEYhgiAhjBEUNQQf7KpTYg17CI-TKQJK9bNOE2kjrT0hOgazgZjBtt9X9GkfIhhGDUpDDk5vv9MPz-ZUJTRl-1qyA6_KerFkXU4Olo3BllZ6Z9b2Kd1_OjsMH6gjW6hf7W4wiqtSc/s1600/PunkECat+by+Aaron+Francis.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKqlcEYhgiAhjBEUNQQf7KpTYg17CI-TKQJK9bNOE2kjrT0hOgazgZjBtt9X9GkfIhhGDUpDDk5vv9MPz-ZUJTRl-1qyA6_KerFkXU4Olo3BllZ6Z9b2Kd1_OjsMH6gjW6hf7W4wiqtSc/s320/PunkECat+by+Aaron+Francis.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Fot. PunkECat by Aaron Francis</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-17608655371367359502013-08-25T17:44:00.002-07:002013-08-25T17:44:46.985-07:00Pierwsze razy<b>Najgorzej wspominam wszystkie swoje "pierwsze razy". Nie, nie ten "pierwszy najpierwszy", o którym innym razem, ale wszystkie kolejne łóżkowe początki, które do dziś w większości staram się wyprzeć z pamięci. Może właśnie świadomość, że pierwsze razy zostają w pamięci na amen sprawia, że ogarnia mnie paraliżujący strach?</b><div>
<br /></div>
<div>
Wszystko zaczęło się od spotkania z O., która wspominała z żalem pierwszy (i ostatni - stąd żal) seks z nowo poznanym panem. Pan był "fantastyczny" w te klocki. Nie widziałabym w tym nic dziwnego, ale pamiętam, że poprzedni także był za pierwszym razem fantastyczny, a jeszcze poprzedni był - od pierwszego do ostatniego razu - ... fantastyczny. (O. należy się przypis - trzech panów "rozkłada się" na 2 lata, więc nie jest źle). To mi dało do myślenia. Moje pierwsze rayz zwykle są dość żenujące, bo popełniam dwa zasadnicze błędy:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Chcę być super-ekstra-wspaniała</div>
<div>
Prężę się, wyginam, zmieniam pozycje, skaczę i robię cuda wianki, przez co zapominam, o co w tym wszystkim chodzi. Nagle przypominam sobie wszystkie porady seksualne z Cosmo i pragnę być spełnieniem wszelkich męskich fantazji - najepiej wszystkich na raz (śmiem podejrzewać, że wygląda to żenująco)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jestem skrępowana jak bożonarodzeniowa szynka</div>
<div>
Świadoma swoich wad rozlicznych staram się ukrywać to i tamto, wszak lepiej żeby potencjalny partner nie zauważył od razu niedostatków... Staram się nie leżeć na plecach (spłaszcza mi to biust), wciągam brzuch na jeźdźca (ile to wymaga samokontroli!), zgarniam włosy, żeby zasłonić nieco odstające uszy, ciągle myślę, czy od tyłu nie widać mi na udach celulitu (nie jestem w stanie tego zweryfikować)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Krótko mówiąc - porażka i wychodzenie z siebie. To jedyny moment, kiedy w czasie seksu mentalnie lewituję nad łóżkiem i zastanawiam się, czy dobrze mi idzie. Prawdziwe seksualne interview. Czy O. idzie lepiej, bo nie jest spięta? Ja jak widać rozpinam się dopiero przy kolejnym razie, kiedy oboje wiemy jak wyglądamy i możemy w spokoju odłożyć na bok pewne sprawy - on już wie, że nie jestem gwiazdą porno, a ja, że i jemu daleko do Davida Beckhama (hm...). Została nam tylko naga prawda i możemy z nią robić to, co nam się żywnie podoba. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nienawidzę pierwszych razów. Kocham za to drugie razy. W moim przypadku zawsze były bardzo dobre. Może ja zakochuje się od drugiego wejrzenia? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Sof.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVh8J21bmL_L5ZnQK-K77RyyMm1QbRy90YfDPf1P5zvQby68y-nWxzoN8GpTpIaaGgU6bzm5rjP1TGcLqSB0BOuNjcB-EOFZj7nGGVK9mA2JsVkU89T7upHqXhhZTa7gwc_6rY64vPtpA/s1600/Mihai+Malaimare+jr.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="237" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVh8J21bmL_L5ZnQK-K77RyyMm1QbRy90YfDPf1P5zvQby68y-nWxzoN8GpTpIaaGgU6bzm5rjP1TGcLqSB0BOuNjcB-EOFZj7nGGVK9mA2JsVkU89T7upHqXhhZTa7gwc_6rY64vPtpA/s400/Mihai+Malaimare+jr.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
fot. Mihai Malaimare jr</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3113818806202509480.post-7242422255540612932013-08-23T14:55:00.000-07:002013-08-24T01:37:21.842-07:00Co to znaczy "mały"?<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">Ile razy w życiu kobieta musi powiedzieć słynne "rozmiar nie ma
znaczenia"? Pal licho jeśli pada to z ust mężczyzny (chociaż jest to, jak sądzę,
strasznie żenujące), gorzej, jak musi powtarzać to samej sobie uprawiając z
kimś seks (w trakcie, tuż przed albo tuż po). Co to znaczy mały?</span></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">Google twierdzi, że "normalny" penis ma od 12,8 do 14,5 cm (w
stanie pobudzenia). Przeraziła mnie ta dokładność co do milimetra. Nie daj Boże
krzywo przyłożysz linijke i klops. Zresztą milimetr tu, milimetr tam i z 15 cm
robi się 10... Z uwagi na to, że klasyczna wagina ma ponoć (zastanawiam się,
jak to sprawdzić?) 6-8 cm, powinno wszystkiego starczyć (z łechtaczką na
zewnątrz to już w ogóle)... Jeśli jednak powtarzasz sobie "że TO nie ma
znaczenia" to coś jest na rzeczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">Z moich pobieżnych obserwacji i konsultacji z B. wynika, że są
dwa gatunki "mniejszych" mężczyzn:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">- Mężczyzna, który wie, że ma małego penisa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">Niech żyje samoświadomość i szatnie koedukacyjne na basenach! Niestety w
tym wypadku samoświadomość zwykle prowadzi do tego, że chłopcu wydaje się, że
jak będzie "dzikim zwierzęciem" to dziewczyna nie zauważy braku kilku
centymetrów tu i ówdzie. Szarpią, gryzą, jęczą (oczekując takiego samego
akustycznego zaangażowania partnerki), a co gorsze pytają (retorycznie): Dobrze
ci było (?) - znak zapytania w nawiasie, bo dla niego to oczywiste, że dobrze (to tak jakby chcieli po wszystkim powiedzieć całemu światu: "Ha! Mały jest lepszy niż duży!")<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">- Mężczyzna, który nie wie, że ma małego penisa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">Nie wie, nie chce wiedzieć, albo od czasów podstawówki miał zwolnienie z
basenu i myśli, że w filmach porno wstrzykuje się botoks w penisy (coś się
wstrzykuję to fakt, ale to chyba nie botoks...). Jest w łóżku normalny... a tobie po wszystkim chce się płakać. Tak tak, chce ci się płakać,
bo czujesz się jak ostatnia dziwka - on jest miły, dobry, robi ci śniadania, a
ty myślisz o tym, żeby go rzucić z powodu penisa! Najgorsi są faceci z małymi
penisami i wielkimi sercami - najgorsza kombinacja ever, nie-do-rzucenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">Czy nie ma w takim razie ratunku i powinno się kogoś rzucić z powodu
penisa? (nawet jeśli jest kochany, kupuje kwiaty i zaskarbił sobie sympatię
babci?). Raz spotykałam się z panem A., który był w grupie pierwszej. Nie było
źle, ale... szczęśliwie rozstaliśmy się z powodu "niedopasowania
charakterów" a nie "niedopasowania organów płciowych". On
natomiast jest teraz w szczęśliwym, długim związku i, jak sądzę, uprawia seks.
Może w takim razie to ja byłam "za duża"? Może nie ma "za małego" i "za dużego", jest tylko subiektywnie "nie taki"?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;">Sof. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWB8PK6KPSvodfUbqNMxrjPVjhS1-pIRX8q9dILn_BFHC6nu9QTgrbylG5OJorwR7e9Y9CvXZtJ98rn85k_rPY6Oeqbd6uIZXPfOocC3cLJvb-DrsKKMTvip0zKSHO3F9l6aoz283e7Aw/s1600/penisart.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="173" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWB8PK6KPSvodfUbqNMxrjPVjhS1-pIRX8q9dILn_BFHC6nu9QTgrbylG5OJorwR7e9Y9CvXZtJ98rn85k_rPY6Oeqbd6uIZXPfOocC3cLJvb-DrsKKMTvip0zKSHO3F9l6aoz283e7Aw/s400/penisart.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://nonewenemies.net/">http://nonewenemies.net</a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13513646891836550668noreply@blogger.com0