Wednesday, February 12, 2014

Wracać czy nie wracać?

"Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" - powinnam sobie to wypisać na pierwszej stronie kalendarza. Postanowiłam wrócić do pisania bloga, więc przy okazji będzie o "powrotach"... Czy warto wracać do byłego? Czy powrót to "cofanie się do tyłu", a może druga szansa na szczęście? I co z "powrotnym seksem"?


Chyba każda przeżyła to bolesne szarpnięcie w sercu na widok byłego. Kilka seksund i całe "wspólne życie" przelatuje przed oczami. Często okazuje się, że była to istna sielanka, która z jakiegoś niewiadomego powodu zniknąła w odmętach szarej rzeczywistości. "Gdybym miała jeszcze jedną szansę to wszystko byłoby inaczej"... O ile przy boku byłego jest jakaś dziewczyna ("ale brzydka", "ale niezgrabna", "ojezu to moja następczyni...?!") to pół biedy. Przełykamy sprawę, jesteśmy przemiłe, zabawne, piękne ("niech żałuje!) i cześć... Gorzej jeśli on akurat cierpi na samotność i chętnie, z twoją pomocą, by się z niej wyleczył...

Szybki rachunek sumienia - co była tak, a co nie tak. Jeśli spotykaliście się milion lat temu - warto rozważyć, bo jest szansa, że ewoluowaliście w tę samą stronę i "nastoletnia" miłość może przybrać nowe, całkiem dojrzałe kształty. Jeśli rozstaliście się stosunkowo niedawno - rok, dwa temu - zastanów się! Więcej: zastanawiaj się, długo, jak najdłużej. Żadnych porywów serca, a przede wsystkim: żadnego seksu "jak za dawnych czasów". 

Dochodzimy do clou "powrotów". Spotykacie się, wspominacie, od słowa do słowa, pamiętne wakacje w Grecji, seks na plaży... Wspominacie wypad na narty, seks na niedźwiedziej skórze... Przypominasz sobie rozkład jego mieszkanie, łóżko, pierwszy raz. On znów jest czarujący, samotny, smutny, flirtuje jak dawniej. Cholera! Nie tak miało być! Myślisz: może trzeba zacząć jeszcze raz? Daj sobie czas, dużo czasu. Przypominasz sobie te porozrzucane skarpetki? Tę zazdrość? Ignorancję? Marudzenie? Głupie żarty? Jeśli naprawdę cię wtedy zranił, "niespanie" będzie najdotkliwszą z kar. Jeśli rozstaliście się w spokoju - nie warto naruszać paktu o nieagresji. Jeśli ty go zraniłaś - chcesz się teraz kajać i przyznawać do błędu, a tym samym pozwolić mu na odegranie się? Teraz on będzie górą i nie omieszka ci przypomnieć o twoich błędach (i to w chwili, gdy naga i bezbronna będziesz leżała w jego łóżku).Ergo: nie warto.

Udało mi się w porę zatrzymać z Panem M. Czarujący, przemiły, "tak bardzo za tobą tęsknię". Już odgarniał włosy, już muskał po szyi, już ja cała w dreszczach. Jakieś resztki rozsądku czy też palec Boży uchronił mnie przez "powrotem" przez łóżko. Przecież już kiedyś spaliśmy ze sobą, więc co za problem? Właśnie - jest problem. Pan M., jak mniemam, do dziś żałuje, że tak łatwo wypuścił mnie z rąk te x lat temu. A od naszego spotkania "wspomnieniowego" żałuje 100 razy bardziej. A ja wiem, że gdybym obudziła się tego ranka w łóżku Pana M. żałowałabym zmarnowanych wspomnień. Niech pozostaną piękne i nietknięte. 


Fot. Blumabell


No comments:

Post a Comment